środa, 17 sierpnia 2011

rozdział 2


Piętnaście minut po siedemnastej Blake wyszła z basenu i skierowała się do łazienki, gdzie wzięła długą kąpiel używając różnych nawilżającyh olejków, nasmarowała całe ciało balsamem ze złotymi drobinkami, umyła włosy i nałożyła na nie maseczkę po czym je wysuszyła i upięła kok z części włosów, a reszcie pozwoliła bezwładnie opaść na jej opalone i zgrabne ramiona. Czas leciał szybko, gdy spojrzała na zegarek było już pół do 19. Przeszła do kwestii makijażu. Na twarz nałożyła podkład i puder firmy CHANEL, musnęła różem policzki, na powieki naniosła jasnoszary i czarny cień do powiek w celu uzyskania efektu smoky eyes, po czym starannie pomalowała swoje długie rzęsy tuszem Rimmel. Ubrała swoją nową bieliznę w której wyglądała niesamowicie pociągająco, a na to czerwoną sukienkę i trzynastocentymetrowe czarne szpilki od Christiana Louboutina. Na nogę założyła bransoletkę, którą dostała na siedemnaste urodziny od Nate. By zwieńczyć swoje dzieło popsikała się ulubionymi perfumami Nate'a D&G Light Blue, oraz starannie zamaskowała fluidem malinki na szyi. Za siedem ósma wezwała taksówkę i skierowała się do Rabiosy. Gdy tylko przekroczyła próg restauracji i zobaczyła Nathaniela siedzącego przy stoliku, jego, właśnie jego, swojego własnego boga seksu, czekającego tylko na nią, a serce w jej klatce piersiowej zaczęło niecierpliwie kołotać, natomiast ona sama nie mogła doczekać się chwili, kiedy tylko poczuje jego jego usta na swoich. Podeszła do niego, a gdy ją ujżał jego oczy żywo błysnęły. Kochała jego spojrzenie, jego ułożone w nieładzie włosy, a przede wszystkim kochała to, jakim był człowiekiem i to, kim ona stawała się przy nim.
-Dzień dobry, kochanie. powiedział, całując ją w policzek. -Wspaniale wyglądasz, jak zwykle.
-Witaj, Natie. Dziękuję, cieszę się, że tak uważasz. - odpowiedziała.
Nate zamówił dla nich wino, zjedli kolację i toczyli rozmowę o życiu, o wspólnych planach, do chwili, kiedy rozmowa zeszła na niezbyt twardy grunt.
-Dzwoniłem do Ciebie wczoraj, gdzie byłaś? - spytał Nate trzymając w dłoni lampkę wina.
-Byłam w Extasy, z Elle... -jej nadzieje prysły jak bańka mydlana, więc jednak nie widziała się z nim wczorajszego wieczoru, więc jednak... -I mówiąc szczerze, niewiele pamiętam...
-Słucham?.. -spytał podniesionym głosem z niedowierzaniem Nate. -A co powinnaś, dokładniej, pamiętać? Czy ty...
- Nie wiem, Natie. - przerwała mu. - Jestem więcej niż pewna, że do niczego... nie doszło.
- Jak możesz być pewna, skoro prawie nic nie pamiętasz? Jak możesz tak po prostu udawać, że nic się nie stało, kiedy być może wczoraj mnie zdradziłaś, nie zadzwoniłaś do mnie, nie powiedziałaś że jesteś w Extasy... nie wiem, Blake, co się z tobą dzieje. Od dłuższego czasu oddalamy się od siebie, być może rok związku, poważnego związku cię przerasta. Nie poznaje cię...
- Być może, być może się pogubiłam, ale... - znowu jej przerwał:
-Nie, nie pogubiłaś się. To alkohol i narkotyki cię pogubiły. Powodzenia, Blakie. Powodzenia w dalszym staczaniu się. - Nathaniel wstał, zabrał marynarkę z krzesła, podszedł do kelnera, zapłacił i wyszedł.
A jedyne co po tym przeszło przez myśl Blakie, to fakt, iż jej świat się zawalił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz